Przejdź do głównej zawartości

Najsmutniejsza pora roku

Już jesień. Dzień jest coraz krótszy. .Drzewa ogołocone są z liści,a w powietrzu jest coraz więcej melancholii i smutku. I mimo , że"' polska złota jesień" nie powiedziała ostatniego słowa i będzie jeszcze kilka naprawdę ciepłych dni ,to i tak czapki, szaliki i palta czekają na wieszaku w przedpokoju ,mówiąc: nie chowajcie nas głęboko do szaf , bo za parę dni znów będziemy wam potrzebni .Znów, z parasolami czy bez, podrepczemy na cmentarz,zapalimy znicze, położymy kwiaty i zadumamy się nad życiem i śmiercią. Tak ,mówię o Święcie  Wszystkich Zmarłych przypadającym pierwszego listopada  . Z pewnością dla naszych drogich zmarłych jest to dzień wesoły, bo w końcu przyjdą do nich ich bliscy i spędzą z nimi trochę czasu. Jednak dla nas żywych jest to głównie, tak myślę,czas refeksji nad życiem i jego kruchością, nad tym , że  śmierć czeka każdego i tak naprawdę nie wiadomo , kiedy zabierze nas lub kogoś nam bliskiego .Dlatego nigdy nie lubiłam tego Święta, a pójście na cmentarz w tym dniu traktowałam jako przykry obowiązek. Teraz gdy odszedł mój tata i zostałam sama z siostrami i mamą jest to po  tysiąc kroć trudniejsze.Chyba właśnie dlatego nie lubię jesieni, która jak każda pora roku ma również swoje zalety. Atutem jej są  na przykład tysiące kolorowych liści, które niczym dywany leżą na chodnikach; włoskie orzechy , którymi do tej pory lubię się zajadać i spadające kasztany, z których jako dziecko robiłam kasztanowe ludziki.Nie mówiąc już o grzybach, które uwielbiam zbierać .Pamiętam , że jak byłam mała to często z rodzicami jeździliśmy na grzyby.I ja za każdym razem denerwowałam się bo mijała godzina, dwie a mój koszyk był pusty, podczas gdy rodzice znajdowali coś co krok . Wtedy tata ,  żeby mi trochę poprawić humor pokazywał mi grzyba i ja go zrywałam. I właśnie tym sposobem i ja miałam co nie co w koszyku.Teraz jednak najbardziej w zbieraniu grzybów jara mnie , nie jak kiedyś ich znajdowanie, tylko właśnie szukanie. To, ze może będą pod tamtym , małym krzaczkiem, a może pod drzewem w tym miejscu mało uczęszczanym.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Zrób to sam

Mam pomysł na prezent, całkiem tani , bo zrobiony samodzielnie. Wystarczy kilka szmatek, koralików lub guzików,mazaki , wata  i możemy zacząć robić szmaciankę. W zależności od pomysłu mogą to być misie , laleczki,  samochodziki, bałwanki itd. Najważniejszy jest wykrój , który odrysowujemy na materiale , a później wycinamy. Następnie dwie części wyciętego wykroju ze sobą zszywamy, zostawiając małą dziurkę, którą będziemy wypychać zabawkę.Tak zrobioną zabawkę możemy ozdobić na wiele sposobów używając do tego farb, mazaków, wstążek, guzików, koralików a nawet kosmetyków. I właśnie to ozdabianie jest w tym wszystkim najfajniejsze, bo przy nim możemy popuścić wodze swojej fantazji. Potem już tylko z niecierpliwością czekamy jaki efekt nasz prezent wywrze na osobie obdarowanej. Ja na przykład swojej siostrzenicy, zrobiłam kilka szmacianek. A oto one :

Niespodziewany podryw

 Nigdy nie uważałam się za przesadnie ładną, a raczej przeciętną i pospolitą . Na palcach obu rąk mogłabym wymienić to co chciałabym  zmienić w swej urodzie, gdybym mogła urodzić się jeszcze raz. Włosy czarne, cera śniada,oczy duże i zielone, wzrost o kilka centymetrów wyższy od obecnego, usta pełniejsze m i małe uszka ( teraz są średnie.). Ktoś mógłby powiedzieć, że wszystko to można zmienić za pomocą operacji plastycznych i z pewnością miałby rację. Tylko , że ja nie uznaję takiego sposobu poprawiania urody, no chyba że konieczna jest ona ze względu na nasze zdrowie fizyczne i psychiczne. Bo ktoś na przykład ma krzywą przegrodę nosową i , żęby mu się lepiej oddychało, trzeba ją chirurgicznie wyprostować. Albo ktoś bardzo się wstydzi swoich odstających uszów i wstyd ten nie pozwala mu normalnie żyć to wtedy sama bym mu podsunęła myśl o chirurgii plastycznej, w innym przypadku natomiast nie. Dlaczego ?  Bo uważam , ,że operacje plastyczne  stoją w sprzeczności z naturą, ingerują w nią.

Z odwagą na bakier

😂😁😂😂😁Dziś będzie o ,, pięknych i odważnych". To program o kobietach z miasta, które przyjechały na wieś zaznajomić się z wiejskim życiem, głownie zaś z pracą gospodyni. Na samym początku owa gospodyni zabiera im na początku programu kosmetyki i telefony, wprawiając tym dziewczyny w duże niezadowolenie. Wśród nich jest kosmetyczka , księgowa,stylistka paznokci i biznesswomen. Wszystkie one są po operacjach plastycznych, co widać gołym okiem. I wszystkie mają doczepione rzęsy , oraz kwas hialuronowy wstrzyknięty w usta  powiększający je do niebotycznych rozmiarów. To wszystko sprawia, że przypominają córki frankenszteina, a nie żadne piękności. Z ich odwagą też nie jest najlepiej. Boją się kur i jakiegokolwiek ptactwa oraz krów itd. Do obory nie wejdą, po śmierdzi. LW piecu nie napalą , bo nie umieją.Wstyd! .Proponuję z tego miejsca zmienić nazwę programu na " zrobione , tchórzliwe i ubrane" . Bo jedna z nich wzięła na wieś 14 par butów, a chodziła tylko w trampkach.